Chciałam podzielić się własnym doświadczeniem związanym z anemią. Być może to kwestia przypadku, być może nie.
Niedawno w czasie badań lekarskich wykryto u mnie anemię w lekkiej postaci. Lekarz nie sugerował specjalnego leczenia. Od dłuższego czasu jednak czułam się dość słaba, nawet po obudzeniu. W wieku 17 lat cierpiałam już na anemię. Wtedy też lekarka sugerowała abym jadła więcej mięsa, wątróbki i suplementowała się żelazem. Czułam się po tym jeszcze gorzej. Przejście na dietę wegetariańską pozwoliło mi poczuć się lepiej, a badania z 2012 roku wykazały brak anemii. Z jakiegoś powodu sytuacja się powtórzyła w 2017 roku (możliwe, że zaczęła się wcześniej). Dokuczało mi zmęczenie, pobudzanie się kawą.
Około tygodnia temu zaczęłam pracować z tematem projekcji. Miałam wrażenie, że świat stoi w opozycji do mnie, nie wspiera mnie, a nawet blokuje moje działania. W miarę uzdrawiania tych projekcji, które czasem były tak silne, że wywoływały ból fizyczny, okazywało się, że za światem stoi moja mama. Któregoś wieczoru pracowałam z projekcjami na nią bardzo dużo do późna w nocy, po obudzeniu czułam się wyczerpana fizycznie. Snułam się po mieszkaniu z uczuciem słabości w ciele tak dużym jakbym niedługo miała trafić do szpitala pod kroplówkę. Został jednak jeszcze kawałek projekcji, że mama wysysa ze mnie życie, zabija mnie. Ku mojemu zdziwieniu, po około 40 minutach poczułam jakby na raz cała słabość ciała zniknęła. Jak ręką odjął. Nie zostało śladu po tym ogromnym zmęczeniu. Od kilku dni nie czuję już tak wielkiego osłabienia, ciało czuje się zdecydowanie lepiej, mam więcej energii. Fizyczne uczucie utrzymuje się bez zmian od kilku dni. Odczucie jakie również się pojawia to to, że przynajmniej część (duża) anemii zniknęła.